sobota, 2 listopada 2013

Road Trip. Day 4. Czterokrotność.

Dzisiejszy dzień zdecydowanie sponsorowała cyferka 4.
Czwarty dzień wycieczki, odwiedziliśmy cztery różne miejsca i byliśmy w miejscu gdzie spotykają się cztery stany  i sama osobiście byłam(stałam) w czterech miejscach w tym samym czasie...

Rano byliśmy w Antelope Canyon, potem przy Horseshoe Bend, następnie jechaliśmy przez Monument Valley, żeby dotrzeć do miejsca na którym baardzo mi zależało: Four Corners Monument.
O Kanionie Antylopy mogliście przeczytać w poprzednim poście.
W tej samej miejscowości  jest również przepiękny zakręt rzeki Colorado, którym zachwycałam się już podczas poprzedniego Road Tripu.
Takie rzeczy zdecydowanie można obejrzeć milion razy :)
Gdy idzie się po czerwonym, nagrzanym do granicy możliwości piasku przez baardzo długi czas nie widać miejsca, do którego rzekomo się idzie...



Aż tu nagle BACH:



Zakręt z lewej:



Zakręt z prawej:








Kobieta na zakręcie ;)






I tradycyjnie nogi dyndające nad przepaścią:





Po zejściu do Kanionu i  napatrzeniu się na zakręt wyruszyliśmy w drogę w kierunku Four Corners Monument.
Jazda przez całą Arizonę jest rewelacyjna ponieważ co chwilę wyłaniają się najróżniejsze kaniony, skały i inne cuda natury.
Jeden z cudów przez które jechaliśmy, ale nie było już czasu, aby podjechać bliżej, to Monument Valley- dolina najczęściej wykorzystywana w westernach.



















Po paru godzinach jazdy dojechaliśmy to miejsca na którym tak mi zależało.
Four Corners Monument.
Co w tym jest takiego wyjątkowego?
Otóż jest to miejsce, w którym pod kątem prostym spotykają się cztery amerykańskie stany: Utah, Colorado, Arizona i New Mexico.




Czyli można być w czterech miejscach jednocześnie :)
Punkt ten został wytyczony już w 1912  ale dopiero w 1992 r w tym miejscu położono granitowy krążek z nazwami wszystkich stanów.
Samo miejsce jest bardzo na uboczu i można je bardzo łatwo minąć.




Jest to terytorium plemienia Navajo, więc za wjazd trzeba zapłacić, jak dobrze pamiętam ok 8 $.
Wygląda to bardzo niepozornie:



Dopiero po podejściu widać wyraźny podział na konkretne stany.





Oczywiście główną atrakcją tego miejsca jest zrobienie paru dziwnych wygibasów dzięku którym każda ręka i noga może być w innym stanie...






Oczywiście musiałam również oblecieć wszystkie cztery tabliczki w każdym ze stanów


Bo wygibasach pojechaliśmy do Cortez. Miasteczko to jest położone najbliżej Mesa Verde National Park, który też znalazłam przez przypadek i stwierdziłam, że warto by to zobaczyć.
I Wy też zobaczycie, ale już w następnym poście :)



8 komentarzy:

  1. ŚWIETNY te Twój Road Trip! Właśnie dzisiaj myślałam czy przypadkiem coś mi się nie zacięło w Blogerze, że nie wyświetlają mi się Twoje posty, a tu proszę, Panna Anna dodała Part 4 :D

    Masz w planach gdzieś znowu wyruszyć? ;) Wspominałaś coś o Australii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zacięło się trochę moje zdrówko i nie miałam kiedy opisywać Road Tripu ale już wróciłam :)
      Narazie nigdzie daleko się nie wybieram, bo są rzeczy ważne i ważniejsze dlatego chwilę posiedzę w Gdyni :) Ale moja tapeta na pulpice w pracy jest z kangurem z Australii więc przypomina mi ciągle o moim następnym celu :)

      Usuń
  2. W tym filmie "Szkoła uczuć" był ten motyw, że dziewczyna chciała się znaleźć w dwóch miejscach jednocześnie, a Ty tutaj załatwiłaś aż 4 naraz! :D Cudowne zdjęcia, wspaniale się czyta i ogląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie po tym filmie pojawił się w mojej głowie pomysł na takie coś :D

      Usuń
  3. Super, stać w kilku miejscach jednocześnie :D Ja z takich doświadczeń mam tylko Greenwich i stanie na obu półkulach jednocześnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Olala! Ulala i woooW! jednocześnie wypowiadam i wlepiam gałęncje w Twoje zdjęcia i po prostu cudnie że aż mi tu gorąco na północy gdzie dziś wieje i leje..
    Zaczarowałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i słusznie, że gorąco :D czytelnik ma poczuć żar ze zdjęć :D

      Usuń
  5. Jestem pod ogromnym wrażeniem!!

    tee widoki i to żeby być w czterech miejscach na raz;D ;)
    jak to możliwe?

    OdpowiedzUsuń